Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Puszcza.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

począć z nim i dla niego? — Najprzód go trochę podpasie, potem zabawią pójdzie z nim na polowanie, potem... zatrzyma go koniecznie przy sobie. — Ale Marcelka musi przecie pierwsza wyjść za mąż — i nie za Moskala! Więc z popędu szlachetnego serca Renia swatała już Marcelkę z Kotowiczem. Dowiedziała się jednak od siostry, że:
— Najprzód Kotowicz wcale mi się nie podoba, potem — wiesz przecie, że myślę o kim innym, a nareszcie — czy ty myślisz, że onby się z jedną z nas ożenił? Bogaty, zna świat szeroki, tutejszych stron nie lubi —
Co ty mówisz?! naprawdę? nawet wiosny u nas? i lata? i polowań?!
— Tak mi się wydało z paru szczegółów rozmowy. A, jeszcze zapominam! — przecie sam powiedział, że przyjechał tu, aby sprzedać Turowicze.

Renia załamała ręce. Plan tak piękny, wystrzelony z wyobraźni z całą tęczą barw i ponęt, miałby się rozsypać w nicość? — —