Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Puszcza.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wskich, które zna, a jeżeli na sztuki, to wycechowane wypadają przeciętnie, sosny po 9 rubli, a dęby po 20 — kupiec złapał się za głowę i pożegnał Kotowicza. Zaszedł jednak jeszcze raz do rządcy i przez niego oświadczył, że przejeżdżać będzie tędy za miesiąc, więc wstąpi, aby się dowiedzieć, czy właściciel nie namyślił się i nie spuścił z ceny, gdyż o takiej, jakiej żąda obecnie, mowy być nie może.
Przez tę dobę Kotowicz przebył ostrą walkę z pokusą. Trzy miesiące temu uległby jej z pewnością. Odrzucił dwie propozycye kupca, z których jedna — 50,000 za wyrąb Ciecierniuków — zalatwiała najdokuczliwsze na razie interesy, druga — milion za całość — była pierwotnym celem jego przyjazdu na Polesie. Ale winszował sobie, że się nie zgodził, wiedział już bowiem, że obie tranzakcye byłyby tylko rzuceniem rodzinnego mienia, przez niecierpliwość w obce ręce, który obłowiłby się nadmiernie, a zawziął się już w postanowieniu przeciwnem. Materyał majątkowy jest tu wielki, praca weselsza, niż sądził i kraj... bardzo zajmujący.

Od paru dni opanował go też ogólny optymizm co do przyszłości, nie tyle wyrozumowany, ile palący serce ochotą do czynu i do zdobyczy. A radę co do trzymania się z ceną lasu i przyjemne zaproszenie na pojutrze do Osowy, zawdzięczał jeszcze kochanemu Sasowi!