Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/476

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   474   —

rem przytoczę panu zdania wyraźnie na Was wskazujące. Mówiłem między innemi, że bardzo trudno dobrać i skupić do współpracy ludzi ideowo pokrewnych, a dzielnych. Odpowiedział mi zaraz, bo on na wszystko ma gotową odpowiedź i zawsze pełną złotej treści: „Wpatrz się, synu, w koło przyjaciół i znajomych, a mając dużą pracę już ujętą przez myśl własną, szukaj ludzi, przypadających do zadań, ośmiel zdolności do czynów, które uznasz za dobre, rozpal serca przygasłe do płomienia. Masz ludzi około siebie — porwij ich; a oni porywać będą innych pobratymców swoich. I z porywania takiego a skupienia będzie tłum przy dziele i zapłonie miłość dzieła. I dobre dzieła synów dobrych napełnią Ojczyznę.“
Jak pan doskonale pamięta te piękne zdania!
— Spisywałem je na gorąco zaraz po owej nocy, ale nie wszystkie, o! nie wszystkie! — — Przecie ten człowiek nadzwyczajny pozostał u mnie przez całą noc aż do świtu! Przetrząsaliśmy przeszłość, budowali przyszłość. — — Nie dawał mi wyraźnych nauk; nie czynił rewelacji o osobach żyjących i rządzących; nie mącił w głowie proroctwami w stylu pityjskim, jak: że lepiej będzie w Polsce, kiedy ktoś tam konia napoi w tej lub owej rzece... Ale pokrzepił moją wiarę w konieczność istnienia szlachetnej Polski; nie w możliwość tylko, lecz w konieczność — i nie bylejakiej Polski, lecz szlachetnej, godnej swej zamierzchłej tradycji i dobroczynnej w swych przyszłych poczynaniach. — — Tak, zdrowszym i silniejszym się czuję od tego czasu, panie Tadeuszu! — I Polska znowu nie tak chora, jak my Ją ogłaszamy, łącząc niebacznie