Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/449

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   447   —

— Więc jakżeż? — zawołał Łabuński — chce pan rządy w Polsce powierzyć chłopom?
— Nie mówię tego — odrzekł Sworski — ale chcę rządów, które zajęłyby się gorliwie dobyciem i zużytkowaniem dobrych sił z narodu, gdziekolwiek one są, a przedewszystkiem z warstwy najczyściej polskiej, z chłopów. Chłopi z powodu swych wielkich zaległości w kulturze umysłowej, bardzo rzadko bywają dotąd obywatelami gotowymi do działania na wysokim posterunku; są jednak najlepszym materjałem obywatelskim. Z innych warstw wybierzemy dzisiaj indywidua niezarażone zgnilizną i posadzimy na odpowiednich ich zdolnościom stanowiskach. — Chłopów należy dźwignąć całą masą, z której stanie się zczasem uświadomione polskie społeczeństwo, a wybiją się zapewne i odpowiedni kierownicy.
— Nie sądziłem, że pan ma takie iluzje co do chłopów!
— Staram się nie mieć żadnych złudzeń co do stanu kraju, ani uprzedzeń do warstw takich, lub owakich. Obserwuję najskrupulatniej. Wolność i niepodległość zastała społeczeństwo nasze w stanie anormalnym. Można rzec bez przesady, że w klasach kierowniczych grasuje epidemicznie pomieszanie zmysłów. To jedyne uniewinnienie pewnych działaczy, których w przeciwnym razie trzebaby oskarżyć o świadome działanie przeciw Polsce. A między rzeszą, przepychającą się do stanowisk rządowych, są i trzeźwi popsuje, spekulanci, nawet łapownicy. Pośród reszty oświeconego społeczeństwa roi się od indyferentów, od sybarytów, od próżniaków. Dodać trzeba, że i najtęższe głowy