Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/448

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   446   —

— Tak... pan zawsze był postępowy. — — Ale czego się pan spodziewa po panowaniu chamów?
— Po waszych Ukraińcach niewiele spodziewam się, coprawda. To jeszcze tłum wcale nie uspołeczniony i z potwomemi instynktami. — — Potrzeba nad nimi panowania jakichś mądrzejszych carów, lub mocnych rządów obcych. — Ale z polskich chłopów będzie główny pożytek dla przyszłej Polski.
— Wierzy pan w Polskę chłopską?!
— Proszę mnie wysłuchać i zrozumieć. Polska musi się przecie składać z Polaków, — a ci, którzy dorwali się do chwilowej przewagi w Polsce, to.... dziwnie mieszana czereda: szlachta, mieszczanie, olbrzymki niewiadomego pochodzenia, neofici i Żydzi. Rysy ich wspólne to pożądanie władzy i osobistych korzyści. Nikły pośród nich odsetek szczerych Polaków przepada i nie komenderuje; prawdziwą, choć nie głośną komendę mają Żydzi. Nie potrzeba dowodzić, że taki zespół trzeba co najmniej...
— Powiesić — poddał wyraz Łabuński, nienawistnie.
— Nie, ale choć częściowo odmienić, ulepszyć przez dobranie dzielnych Polaków, którzy przecie tu i ówdzie się znajdą. A najwięcej znajdzie się ich między włościanami-rolnikami. Ich ogromna masa — dwie trzecie ludności Rzeczypospolitej — składa się z samych Polaków. Ich zgodna postawa przeciw Niemcom w ciągu całej wojny — ich twardy opór zarazie bolszewickiej — uwydatniły zdrowy instynkt rasowy i zrozumienie obowiązków obywatelskich.