Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/324

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   322   —

Obiad był krótki, ale wcale dobry. Spożyto go z zadowoleniem, poczem przy kawie wyrażano dalsze poglądy na sytuację.
— Bój artyleryjski rozszerza się — mówił Łabuński. — W pierwszych dniach skierowany był na szczyt naszego wzgórza; na arsenał, na główny sztab. I dzisiaj nie odstąpili cd tych celów, bo stamtąd dochodzą nas odgłosy pękających pocisków. Ale strzelają i w innych kierunkach; biją naprzykład w dzielnicę soboru Michajłowskiego.
— Przebili wczoraj dach kościoła katolickiego — dodała pani.
— Bombardują uporczywie dom Hruszewskiego przy ulicy Pańkowskiej — dorzucił Celestyn.
— To zrozumiałe, bo Hruszewski jest jednym z przywódców niepodległej Ukrainy, a przecie zbóje północni przyszli tu walczyć z Ukraiń ami.
— Tak pan sądzi? — powątpiewał Sworski. — Jednak nie słyszeliśmy, aby Rosja wypowiedziała wojnę Ukrainie. Jeżeli ci za Dnieprem mają być apostołami, pragnącymi nawrócić Kijów na bolszewizm, toć przecie Kijów jest już wcale dobrze zbolszewizowany. Darli się o to przeszłej jesieni i stanęła zgoda Sowietów północnych z Sowietami wolnej Ukrainy. Ale przypuśćmy, że Lenin i Trocki chcą wzmocnić swe panowanie na Ukrainie, że chcą zdusić ruch separatystyczny groźny dla przyszłości Rosji. — Przypuśćmy nawet, że jest to prywatne przedsiębiorstwo jakiejś bandy północnej, która wybrała się na grabież tłustych ziem południowych. — — W każdym razie nasuwa się zdumione zapytanie: jakiem