Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




18.

Potworna Kosiarka Wojny po trzech latach żarłocznej kośby w Rosji, zdawała się przechodzić w stan bezwładu. Warczały jeszcze skołatane przyrządy, zgrzytały rdzawe kosy, ale coraz mniej groźnie, coraz leniwiej, aż Maszyna Śmierci stanęła jako nienawistny grat, wystawiony na pośmiewisko tchórzów. Dojrzał pierwszy owoc Rewolucji, urządzonej przez zdradzieckie siły obce. Sołdat stawał się nadprawnionym obywatelem komuny, kontrolerem swoich dowódców, zwierzęciem niemożliwem do oprzągnięcia w chomąto. Ideowe cele wojny popadły w poniewierkę. Na licho się zdało bronić granic Państwa i tak zwanego honoru armji, gdy proletarjaty obu wielkich krajów bliskie są już bratniego uścisku? Wczorajszy wróg, Niemiec pomimo jawnego militaryzmu i nietajonej zaborczości ziemi i płodów jej, stawał się dla żołdaka moskiewskiego, a zwłaszcza dla sołdackiego deputata — człowiekiem obojętnym. Niech lezie, gdzie mu potrzeba, niech bierze jeszcze — wytrzymamy — byle nam dał co najrychlej „demokratyczny pokój“. Trzeba prze-