Strona:Józef Weyssenhoff - Noc i świt.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   239   —

Rafaela, gdy był w ręku poprzedniego posiadacza. Gdy ten umarł w późnym wieku, nabyłem obrazek od spadkobierców razem z dokumentem, stwierdzającym niezbicie, że to dzieło Perin del Vaga! Dawny właściciel wiedział o tem oczywiście, gdyż nabył obraz z tym samym dokumentem. Ale przez całe życie wolał zapewniać, że posiada dzieło Rafaela.
— To jest ludzkie — uśmiechnął się Sworski.
— Tak, ale i śmieszne — dodał Gołowin. — Przecie ta deseczka ma dużo większą wartość, gdyż się wie na pewno, kto ją malował. I Perin del Vaga jest bardzo rzadki, zwłaszcza u nas. A jeden przynajmniej fałszywy Rafael musi być koniecznie w każdej galerji, która się... nie szanuje. Tu na szczęście niema żadnego.
Lubował się w obrazku Sworski:
— Nawet ta „święta Rodzina“ nie wydaje się malowaną według szkicu Rafaela, jak obrazki z loggii watykańskich, więc dodaje coś do naszej poufnej znajomości ze skromnym del Vaga. Śliczny numer galerji.
— Bez wątpienia! — potwierdzał Gołowin.
W wysokim nastroju duchowym, w bratnim akordzie znawców sztuki wchodzili zwiedzający do gabinetu Hornostaja.
— Ach, Matejko! — zawołał Sworski, pociągnięty przez jaskrawą, czerwonozłotą plamę niewielkiego obrazu.
— Tak — zabrał głos Homostaj — biskup Szczepanowski, moralizujący Bolesława Śmiałego. Nie jest to pierwszorzędne dzieło Mistrza, ale powinno być w Kijowie. Bolesław zasiedział się i rozhulał w Kijowie.