Strona:Józef Weyssenhoff - Narodziny działacza.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   26   —

czych obywateli, pragniemy skupić i poprowadzić szeroką rzeką ku jaśniejszej przyszłości.
Zdanie to, wypowiedziane muzykalnie, odbiło się w oczach mówcy iskrą demoniczną, a jednak rzewną. Pan Apolinary był wzruszony. Mówca zaś, przychylając się do pojęć mniej wyrobionych, jął coraz przystępniej, coraz dobrotliwiej tłómaczyć:
— Chcesz pan naprzykład przeciwdziałać siłom wstecznym, nurtującym społeczeństwo i psującym nasze roboty...
— Masz pan komitet! — dokończył tryumfalnie Hyc.
— Masz pan... sposobność — poprawił cierpliwie Kotulski. — Poweźmiesz pan zamiar uświadomienia ludu okolicznego, zechcesz karczmę i wódkę zastąpić przez książkę i herbatę —
— Masz pan komitet! — ozwał się znowu pan Hyc.
— Chcesz pan wogóle wejść w porozumienie z włościanami co do wspólnie nas obchodzących reform...
— A to może — zaryzykował nieśmiało pan Apolinary — i co do układów o zamianę serwitutów?
Pan Kotulski skrzywił się, a towarzysz jego wzruszył ramionami.
— To kwestya ekonomiczno prawna, stojąca na dalszym planie. Ale może być kiedyś przed-