Strona:Józef Weyssenhoff - Jan bez ziemi.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   42   —

na los wygrany na loterji? Obie drogi niekrótkie i zawodne.
— A czemuż nie miałbyś ożenić się bogato?
— Aj, panie senatorze, to takie wstrętne.
— Jak mówisz: wstrętne? Czy ja ci radzę ożenić się z bogatym koczkodanem, albo z córką zbogaconego złodzieja? A dlaczegóżby Skumin, kawaler dorodny i wykształcony, mający też szczęście do niewiast — już ja miarkuję, nie protestuj, znam się na tem — nie miałby się ożenić równy z równą, a do tego posażną? Ileż to skuminowskich majątków odwiecznych pochodzi z wian i zapisów waszych żon i matek? Tak, panie Janie. Żenić się wyłącznie dla pieniędzy, to może i wstrętne, a nawet ryzykowne; ale wzdragać się pojąć bogatą pannę ze swojej sfery, przez jakąś niby delikatność, to, przepraszam pana, donkiszoterja. Nie gniewaj się, kochany.
— Za cóż miałbym się gniewać? Widzę, że pan radzi najżyczliwiej, po ojcowsku.
— Bo tak i jest. — Nie mam ja narazie dla ciebie upatrzonej partji, a i tutaj same jakoś mężatki...
Perorował tak zawzięcie, że nie spostrzegł wejścia do bibljoteki obojga państwa Radomickich, którzy usłyszeli naturalnie ostatnie zdanie.
Pani Wercia przywitała się z Janem w milczeniu, patrząc mu badawczo w oczy. Pan Ambroży zaś wmieszał się wesoło do usłyszanej rozmowy:
— Tak, musimy go koniecznie ożenić. Na przyszły tydzień dostarczę tu z sąsiedztwa dwie, trzy panny do wyboru.