Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

winienby zużytkować w akcji dziennikarskiej. Wiem, że pan pisze, i ze wszech miar przypuszczam, że dobrze, ale zdaje mi się, że wy nie macie ani jednego wielkiego politycznego dziennika?
Wyliczyłem parę, bez silnego przekonania, i wspomniałem o niepojętej dla cudzoziemca instytucji cenzury u nas.
— To się zmienić musi — odrzekł Latzki. — Sądzę jednak, że i obecnie można kierować opinją publiczną u was, stanąwszy na czele nowego, w duchu europejskim redagowanego dziennika.
— Na czele! — wyrwało mi się ironiczne westchnienie.
— Wiem — ciągnął Latzki — że to wymaga znacznych funduszów. Możnaby je zebrać u was w kraju, a nawet mniemam, że mógłbym wpłynąć na niektóre osoby znajome w Warszawie...
Tak ciepły udział w naszych, a nawet w moich sprawach przeszedł moje oczekiwanie. Starałem się uprzejmym uśmiechem wykręcić od protekcji Latzkiego, a wyrozumieć lepiej, o jakim dzienniku on mówi.
— Wyobrażam sobie dziennik zupełnie nowego typu, na wzór naszej prasy liberalnej. Wasze gazety, o ile je znam, mają zakres nadzwyczaj lokalny. Rozumie się, że każdy kraj ma swe własne interesy, ale w waszem położeniu narodu bez państwa trzebaby się bardziej stosować do potrzeb i prądów sąsiedniej przynajmniej Europy. Nie rozumiem przez to współdziałania z rządem, nawet niemieckim, lecz popieranie zasad popostępowo-demokratycznych i tolerancyjnych. Macie u siebie ogromną ilość Żydów i sporo Niemców. Te siły trzeba przyciągnąć do ogólnej kulturalnej roboty. Tymczasem prasa wasza jest cała — daruje mi pan

55