Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Do całokształtu pojęć o święcie. Najwyższy nie zatracił ani jednego z pomysłów, które w ciągu wieków Duchem swym do życia powołał. Więc żyje i stary Zeus, gniewny, zmysłowy król ziemi, bóg władzy nic zawsze prawowitej, niemiłosierny sprawca sądów doczesnych. Żyje i Ozyrys-Apollo, bóg piękności dnia i piękności dzieł ludzkich. Żyje i Afrodyte-Astarte, którą znasz dobrze ze spraw jej lubych, owocnych dla wiecznego człowieka, a zgubnych dla indywiduów. I Promoteusz, duch wiedzy buntowniczej przeciw wierze — i Hermes, duch wiedzy stosowanej do rozkoszy — i Demetra, czarodziejka przyrody — i muzy, gracje, fauny, driady — i maleńkie bóstwa miejscowe — wszystkie żyją do dziś dnia. Wieki i plemiona rozmaicie je nazywały — nic trzeba się w tym lesie bóstw zabłąkać. Ja, co do bóstw starszych, używam nomenklatury greckiej.
— To pan się zajmuje mitologją?
— Zajmuje się!... cóż to za wyrażenie! znam ją. Moja „Nowa Teogonja“ ukaże się w druku, skoro czas będę miał wolniejszy od spraw ziemskich, któremi się właśnie zajmuję. Dam ci to dzieło kiedyś, albo i ustnie nauczę cię o starych i nowych bogach. Bo spotykać się będziemy nieraz w życiu, gdyś już dojrzał i miewasz zachcianki pracy dla ojczyzny.
Dreszcz mnie przejął, nie strachu, nie wstrętu, lecz niby od pobudki żołnierskiej. Aby pokryć wzruszenie i uratować swą niepodległość, spróbowałem żartować:
— To pan tak sobie rozmawia z bogami?
— Jakbyś wiedział. Nie każdemu to dane. Ilekroć zechcesz się z bogami porozumieć, możesz to uczynić za mojem pośrednictwem. A nie drwij ze mnie, bo gdy

37