Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

To wszystko nie jest urojeniem mojem. Kobieta piękna i gorącej krwi umie, zachowując pozory, dotykać z oddalenia mężczyznę, którego sobie upatrzy. Siedzi przy ojcu taka wykwintna dama, patrzy na scenę, ale ja czuję, że jej wrażliwość zmysłowa, jej ciało astralne, tuli się do mnie. To obcowanie magnetyczne niezupełne, acz rozkoszne w danej chwili, szarpie nerwy wzajemnie. Ja czułem pod koniec przedstawienia całą krew kołującą, dzwoniącą mi w głowie, a Hela bladła i mieniła się w oczach, rozpaczliwie ponętna. Zapominam dodać, żeśmy słuchali opery „Tosca“, najlubieżniejszej z muzykalnych pośredniczek.
I skończyła się opera — i rozstaliśmy się, jak zwykle, bo cóż począć dalej z zajętym jak minister papą, który wstaje o 7-ej z rana, i z panną attachée do Ekscelencji?
Czułem się tak rozgrzanym i rozpędzonym do jakichś wrażeń niepowszednich, że nie mogłem powrócić odrazu do mieszkania. Gdybym miał sformułować, czego mi się chciało, musiałbym uciec się do obrazu. Siadłbym gdzieś obok Heli na miejscu wzniesionem pod bukami, w gaju Hagi, na rozesłanych białych futrach. Otaczałaby nas ciemność, tylko odblask dochodziłby od wielkiego ludowego święta, jakiejś „nocy weneckiej“ ubranej barwnemi latarenkami, gdzieby pito i śpiewano nazabój przy wtórze mandolin. Ale nas dwojga niktby nie widział, mielibyśmy dla siebie tylko kwiat tej atmosfery lubieżnej, mówilibyśmy mało, spojrzeniami bliższemi, bliższemi...
Banialuki! Szukaj tu po nocy choćby ramy do takiego marzenia w pospolitszej właśnie części miasta, gdzie się znalazłem po wyjściu z teatru, w połowicznem już oświetleniu ulicy. Świeciły tylko jaskrawo transparenty poplamione ciemnemi głoskami, albo zapalały

32