Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i zgody korzą się serca synów zbuntowanych, cofają się zakusy wrogów ościennych aż do krańców, które Duch Najwyższy przeznaczył dla Polan, dając im Piasta za wiecznego stróża.
I głośno znów o Piaście w miastach wielkich zachodnich, gdzie prawa ludów pozostały w zachowaniu. W Paryżu ogłosił Piast drukiem dzieło o Sprawiedliwości, w Londynie — o Równowadze europejskiej, oba dowodzące niemożliwości przedawnienia sprawy polskiej, oba poparte przez Francję i Anglję. Nawet Rzym papieski, zapatrzony w nieziszczalny miraż nawrócenia Rosji, roztkliwił swe serce powszechne nad losem najwierniejszego syna, który nie umarł i nie chce umierać.
Czyżby inny mógł to sprawić, niż Piast, najupartszy z nieszczęsnych, największy w dziejach triumfator z pomiędzy zwyciężonych? — — Rozpęd siły jego pośmiertnej i nieśmiertelnej? — czy On sam? — —
Ależ z Warszawy ludzie wiarogodni przynoszą tu opowieści, jako widzieli Piasta, dotykali szat i ręki, słyszeli słowa!
Jeden mówi:
— Piast ukrywa się w warsztatach, nawołuje robotników do pracy.
Drugi mówi:
— Niby cudem godził Piast głosy przy wyborach.
Trzeci donosi:
— Gdyby nie Piast, bogacze nie otworzyliby kies swoich na pomoc głodnym, na nowe szkoły, na wołające potrzeby społeczeństwa.
Wszędzie on żyje i działa!
Ujrzę go! Czekać nie będę aż mi się zjawi na sennych drogach mego życia. Wyjdę naprzeciw niego tam,

287