Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pewien jestem, że teraz nawet, jeżeli uwięziony pije, zamiast powietrza najnowszej wiosny, stęchliznę grobów, jeszcze w towarzyszach i stróżach budzi święty niepokój ducha, jeszcze wypukanemi alfabetami szerzy przez mury pożogę swego apostolstwa.
To, czego on naucza, nie jest wynalazkiem, nie jest odkryciem bakcylusa naszej niewoli, ani leczniczego przeciwko niej serum, to tylko nawoływanie głosem wielkim i czystym, abyśmy byli sobą, wierzyli w siebie i rozwijali się według rodzaju swego. Siła Piasta jest w Duchu, o którym wiecznie mówi, w którego wierzy. Tego Ducha nie on sobie stworzył w retorcie poszukiwacza ciekawości, ani dla przemycania spekulacyjnych dążeń. Synem on jest Ducha wcielonym — my jego synami i wnukami.
Słowa Piasta są odwieczne; doznaje się pokusy lekceważenia ich, jako echa dni przeżytych i skończonych. Jednak stanowią ewangelję narodu mimo wszelkie bunty partyjne i wynudzone, literackie pomysły zbawcze.
Czy on, czy dawniejszy jaki hetman powiedział te słowa: „Wszystkie obowiązki zawierają się na teraz w jednym obowiązku. Tym obowiązkiem jest dla nas ciągnąć dalej żywot wielowiekowy narodu naszego. Nie od nas zaczął się obowiązek leżący na narodzie polskim, nie na nas się skończy“...
Ale nam, buntowniczemu a chwiejnemu pokoleniu, potrzeba aby żył ten, któryby przypominał.



274