Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wspomnieliście dopiero co, że odpowiadał przez tak i nie?
— Raz się rozgadał. Usłyszałem, bo mnie widać zapomniano w sąsiedniej izbie. Innych świadków usunięto. A było to, gdy dopuszczono do śledztwa tego Latzkiego co przyjechał z Berlina. Posadzono go za stołem, pozwolono badać na swoją rękę. — A to figura zapowietrzona! Cóż to mówiliście, że on pół Polaka, że nam pomaga, panie tego?
— Tak się zdawało. No, mówcie dalej.
— Szwargotał po niemiecku i nie zwracał się bezpośrednio do Piasta, tylko do prowadzącego śledztwo lub do prokuratora. Ale widać było, panie tego, że on tu wszystkiem jest, że oskarża i szczuje. Mówił też i głośno, że występuje w interesie swojego rządu, który ma do oskarżonego różne pretensje... Skrzywił się i nadął, jak ta butla w kształcie Bismarcka, żydowskiej fabryki. Przewracał jakieś papiery, z których dowodził, że Piast jest naczelnikiem rewolucji polskiej teraźniejszej, w Rosji i w Prusiech — wyobraźcie sobie, kolego!
— I wtedy Piast odpowiedział?
— Wtedy odpowiedział... Zaraz, niech złożę, aby dobrze przypomnieć. — — — Dotąd drży we mnie, kiedy wspominam. — Powiedział Piast:
„Człowiek obcy (tak on nazywał Latzkiego, a tam ten jego „oskarżonym“) — człowiek obcy wystąpił tutaj z delacją, chcąc swą osobistą zemstę wywrzeć na mnie, iż zwalczam bez ustanku jego knowania, które są przeciw Chrystusowi i przeciw mnie i przeciw wam, sędziowie, którzy mu wierzycie. — Nie zapieram się, że stawiam opór sprzymierzonym rządom. Wszystkie moje roboty są w granicach prawa narodów. Jaki-

268