Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dził, przeprowadzał mnie oczyma temi naczelnemi, których się nie zapomina. Pamiętam wszystkie jego postacie: wymarzoną z lat moich dziecięcych — i tę szyderczą z Hagi — i groźną z czasów wielkiego strajku — i dzisiejszą przychylną, ze łzą męską, powstrzymaną w dobrotliwym skurczu orlich oczu.
Ciągle tak stoi i trwa nade mną.



253