Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a nasze siły wewnętrzne, gdyby nawet każdemu mieszkańcowi kraju dać do ręki browning — pozostaną zerem. Siły moralne pomnożyćby w nas trzeba — ale jaka to zimna otucha to zwycięstwo siły moralnej, może po stu latach, w czwartem pokoleniu...
Łatwiej też rewidować życie zbiorowe i wzniosłe czynić o niem uwagi, niż rozpatrywać szczerze własne działania, a szczególniej braki. Prawdę mówiąc, staram się jako tako przystosować ideał społeczny do moich dążeń zupełnie osobistych. Gdyby nie Hela, czy przewoziłbym broń z Katowic? Gdyby nie ona, czy byłbym jeszcze w stronnictwie i to bez zastrzeżeń, w spółce z wielu ludźmi i czynami, którychbym bez tej solidarności ani myślał chwalić?
Automatyzm jest charakterem naszego wieku w dziedzinie społecznej i etycznej. Wybieramy sobie jedną z istniejących odwiecznie teorji według instynktu, według temperamentu. I głosimy taką teorję, która najlepiej otula nasze pragnienia osobiste; do teorji dorabiamy mnóstwo zastosowań, mocno niby rozumowanych, wmawiamy w siebie i w innych, że pragniemy dobra społeczeństwa. Pragniemy zaś szczęścia każdy dla siebie.
Niema listu od Heli, ani nawet odpowiedzi na umówioną depeszę. I wszystko, co niby tu robię, jest niedołężną robotą automatyczną, to zaś, co zmysłów najbliżej dotyczy — brak listu — najważniejszą treścią mego życia. — Nie powiedziałbym tego publicznie, ale w pamiętniku tak poufnym zapisuję.



214