Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   295   —

zywało się to pomyślnym wynikiem w ziemi cudeńskiej, gdzie obywatele przywykli do mijania spraw wszelkich, prywatnych i publicznych, uważając przewał zdarzeń za konieczność i przyglądając się filozoficznie własnemu losowi. Ale pół-brytański umysł Edwina nie godził się tak łatwo z koniecznością przeciwną interesom jego i ogółu, lubił badać przyczyny i skutki, uczyć się z faktów dokonanych, przewidywać i mocno planować przyszłość. Przebieg strajku w Znojnie, zetknięcie się z porządkami w gminie i powiecie zbudziło w nim wątpliwość, czy praca na roli, chociażby nawet pobłogosławiona przez przyrodę, nic będzie zmarnowana przez niezdarność i umyślną jakby ślepotę rządów krajowych, tutaj, jak i w Cudnie. Powątpiewanie sączyło się w duszę Edwina, który siłą woli wyciskał je z siebie i nie dawał przystępu zniechęceniu. Inne miał przytem wrażenie, niż przy pokonywaniu przeszkód w mieście; tam czuł się w walce z wrogami ludu; tutaj miał lud naokoła siebie nie idealny, ale swój i coraz mu bliższy, musiał zaś walczyć nietylko z jego przywarami, z któremi dałby sobie radę, ale i z obcą, wrogą propagandą, która w tych biednych mózgach rozwijała złe instynkty. W Znojnie ziarno dobre na zaniedbanej roli przerastało kąkolem, przynosiło przecie plon, zachudy, lecz ogółowi poży-