Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   294   —

— No dobrze. Więc może macie jakie żądanie, którego nie znam, a możliwe do przyjęcia?
Rozejrzeli się po sobie. Aż jeden odezwał się cienko:
— Gryki nam nie dają. — —
— Czy nie dajemy gryki w ordynarji, stryju? zwrócił się Edwin do Joachima.
— Dajemy zamiast niej jęczmień, bo gryki nie mamy i wogóle gryka nie udaje się na tutejszym gruncie.
— A na zmianę radby człowiek tatarczanej kaszy — odezwał się ochoczo jeszcze ktoś z tłumu.
Edwin pomyślał krótko i rzekł wesoło:
— To wiecie co? Kupię nasienie i spróbujemy zasiać grykę — dla was i dla mnie. Ja także lubię tatarczaną kaszę.
Gwar dziękczynny pokrył tę przemowę Szaropolskiego.
Gdy szczęśliwym zbiegiem okoliczności usunięta została ze Znojna obca agitacja, strajk robotników rolnych, oparty realnie tylko na żądaniu gryczanej kaszy, utracił podstawę i zanikł Zmarnował trzy dni pracy w najgorętszym cza się, popsuł trochę krwi Szaropolskim nie przyniósł nikomu żadnej korzyści — ale minął. Na-