Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   260   —

fornią. Nie mamy nadmiaru zboża, ani kopalnego złota.
— Zapewne, zapewne — ale przecie nie rozbudujesz krochmalni na 1115 morgach twojej posiadłości. Trzeba równolegle myśleć o reszcie.
— Trzeba zbudować krochmalnią jak najbliżej od szosy. Po tej stronie, gdzie stoimy, grunt zaniski i ma wodę podskórną. Najlepsze miejsce, ze względu na sieć dróg istniejących i wzniesienie gruntu, jest to, gdzie stoi dwór.
— Stary dwór byś zniszczył?! — zawołał Joachim rozpaczliwie.
— No nie, przecie go nie zburzę. Ale wypadnie postawić fabrykę bardzo blisko domu.
— Twoja własność i twoja głowa. Tylko jabym... Zrobisz, jak zechcesz, mój drogi.
— Niech stryj mówi — przecie ja cenię jego zdanie. — —
— Więc mnie się zdaje, że nie samym Chlebem żyje człowiek, a tembardziej nie krochmalem. Estetyka siedziby, jej odosobnienie od fabrycznego harmidru: — to też wiele warte dla twego zdrowia i humoru; a gdy te ci się zasępią, osłabnie i ochota do pracy.
— Ja lubię około siebie gwar fabryczny.
— A ja lubię... wszystko na swojem miejscu.
— No... miejsca założenia fabryki jeszcze nie obrałem ostatecznie.