Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   148   —

sztuką zagrzebaną, zwyrodniałą; te panie starają się ją podnieść znowu do wysokiego artystycznego poziomu.
Joachim słuchał z rosnącą zgrozą:
— A tobie co do takich sztuk łamanych? Tobie, który świata nie widzisz poza przemysłem i handlem?
— Mnie to mało zajmuje; i tę koryfejkę poznałem przypadkiem i przypadkiem z nią zamieszkałem, jak to stryj już wie. Ale sądziłem, że właśnie stryj, mając dużo wspólnego z literaturą i sztuką...
— Nie podrwiwaj ze mnie. Mogłem ja się zajmować tylko drobiazgami literatury i sztuki, ale mieć w sobie... coś więcej — i dobrze rozróżniać rzeczy wielkie od małych.
— Ani mi w głowie postały drwiny; tylko nie rozumiem, dlaczego stryj nie uznaje powołania tancerki artystycznej, która musi być i bardzo muzykalna — co stryj ceni — i pięknie narysowana — co stryj zapewne też chętnie kobiecie wybacza?
— Mówmy rzeczowo, bo widzę, że wpadasz w ferwor. Czy sądzisz, że taka panna, która pokazuje na scenie swe linje dla miłości sztuki, może być kandydatką na żonę?
— Na czyjąś żonę — zapewne; ale nie na moją, jak już o tem stryja zapewniłem.