Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   104   —

pepów, zbywał prace kongresu sumarycznemi sprawozdaniami, a działalność przedstawiciela Cudna — pogardliwem milczeniem. Natomiast fulminował na endecję przy każdej zdarzonej i niezdarzonej sposobności, gromił ją za sprzymierzanie się z Francją, za nawoływanie do pracy, za demaskowanie zdradzieckiej akcji Żydów. — — To było ostatecznie zrozumiałe, gdyż „Odwet“ popierał przymierze z Niemcami, strajki w najszerszeni zastosowaniu, 1 szedł ręka w rękę z Żydami. Ale dlaczego grupy i jednostki, wcale nie zainteresowane w robocie Cepepów, popierały nagankę „Odwetu“ przeciw endecji i utożsamiały nawet jej nazwę z pogardliwem przezwiskiem? — to się nie mieściło w racjonalistycznej głowie Szaropolskiego.
— Muszę ja się kiedyś dowiedzieć — obiecywał sobie, w czem ta endecja właściwie krajowi zaszkodziła, bo jakoś nic wyraźnego nie słyszałem. W nienawiści, która ją ściga z różnych stron, jest pierwiastek tajemniczego podszczucia. — — —
Organ endecki „Sprawa“ rzadko i niedbale oganiał się od napaści „Odwetu“. Niby niedźwiedź, opadnięty przez osy i trutnie, machnął czasem tylko łapą i mruczał dalej swe nieprzyjemne teorje. Do użerania się z przeciwnikami miała „Sprawy“ psa policyjnego, zwanego