Przejdź do zawartości

Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

brał imienia Boga twego nadaremno, i słusznie, a tak samo nie trzeba nadużywać imienia Ojczyzny. Ale wzbraniając ustom wzywać imienia Boga nadaremno, religia każe w sercu Go nosić, każe życiem oddawać Mu cześć. Obniżenie politycznego ideału, hołd dla systemu zamiast ideału, wywołuje obawę, że z imieniem Ojczyzny i jej pojęcie może pójść w zapomnienie, że życie nie uczci jej swą pracą. A bez tej pracy i myśli czyż może się podnieść jej dola? Egoizm każe zapominać o stratach poniesionych, aby sobie rzewnem wspomnieniem nie mącić spokoju, każe zapominać o obowiązkach wobec przyszłych pokoleń, aby sobie używania nie uszczuplić i pracy nie przysporzyć, ale czyż takie ciasne sobkostwo i krótkowidztwo wystarczą dla narodu, którego byt przecież zależy od współpracy szeregu pokoleń? I dlatego też wprost za bolesne uważam powyższe objawy, bo etycznie są one objawem zaniku hartu, wiary i woli, a realnie są one zacieśnieniem zakresu myśli i pracy. Ich hyperrealizm jest też przez to realnie szkodliwym. Dalej grozi on nam stopniowo zatraceniem poczucia ogólno-narodowej łączności, a to przecież jest jedna z naszych głównych sił, opoka naszego bytu.


Do ogólnego tego obrazu, pisanego przed 4 laty, niewiele trzeba dorzucić. Przybyło bolesnych doświadczeń. Rosya i Prusy konsekwentnie prowadzą swą eksterminacyjną wobec nas politykę, starają się i szkodzić i nawet dokuczyć, czego tak różne ustawy pruskie i niemieckie, jak i sprawa Chełmszczyzny są smutnym dowodem, a znany występ ministra Heynolda w Wiedniu, który poza plecami Koła polskiego układał cesarskie orędzia do ukraińców, a pomimo tego pozostał u władzy, jest wskazówką pogorszenia naszego stanowiska i w trzecim państwie rozbior-