Przejdź do zawartości

Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z różowych nadziei, jakie żywiono w Królestwie w epoce pierwszej Dumy, nie pozostało nic. Zawiodły sojusze z stronnictwami gruntownej reformy, nie uzyskał ni realizacyi, ni poparcia stanowczego chociażby projekt samorządu Królestwa. Wiosna wolności i nadziei szybko i bezpowrotnie minęła. W drugiej Dumie już trudniejszem było położenie, przybyło wrogów, ubyło sojuszników, chociażby teoretycznych znów tylko. Postawienie w niej sprawy samorządu Królestwa znów nie miało żadnych następstw praktycznych, a szowinizm rosyjski, podjudzany z Berlina, patrzał z niechęcią, że z głosami polskimi liczyć się trzeba było. I ograniczono sztucznie liczbę naszych głosów. Sam już ten fakt pomniejszał szanse znaczenia i zdobyczy Koła polskiego w trzeciej Dumie, a faktyczny jej skład, zwycięstwo reakcyjnych żywiołów, przenoszących życie i działanie w cieniu absolutyzmu, niż oświetlającą krytykę i dyskusyę w Dumie, uniemożliwiło twórczą pracę, zmusiło do trwożliwego baczenia, aby śmielszą inicyatywą jeszcze dalej nie pogorszyć stosunków, nie dopomódz do zwycięstwa zupełnego reakcyi, do pogrzebania resztek konstytucyi, aż do jej formy nawet. Zniecierpliwione 40-letniem milczeniem, podniecone nadzieją z nadania konstytucyi płynącą, odczuło społeczeństwo boleśnie ten najnowszy zawód, wystąpiło zniechęcenie, majaczące aż o szkodliwej zawsze polityce abstynencyi. Stosunki tam weszły znów w fazę, że o zdobyczach nie można myśleć prawie, tylko dalszych strat i szkód obawiać się trzeba i unikać. Czy i jakie popełniono tam z naszej strony błędy, tego tu nie chcę rozbierać[1]—chociaż cały przebieg stwierdza, że nie

  1. Z. Balicki: Przesilenie duchowe (Przegl. Narodowy. Luty 1909, str. 131) pisze: »Zbyt oportunistyczne stanowisko w sprawie agrarnej w pierwszej izbie, ostra opozycya w drugiej, przekraczająca miarę, wskazaną ówczesnymi warunkami, nadużywanie wyjątkowego stanowiska przedstawicielstwa polskiego, jako języczka u wagi, uparte lekceważenie groźnych niebezpieczeństw, zbierają-