Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 1.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pocałujmy się — rzekł drugi.
— Dobrze, uściskajmy się i pocałujmy naprzód.
I uściskali się wesoło, aż raźniej zrobiło się podróżnemu na sercu.
Wzięli go pod ręce.
— A teraz ty nasz, towarzysz... chodź do naszej gospody, poprowadzim cię do swoich, nauczym co masz robić....