Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zaklęta księżniczka.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Raz dostawszy się na pensyę, gdy ją posadzono w kątku, zaczęła się uczyć wściekle — nauczycielki niecierpliwiła swoją roztropnością, pamięcią, a często zapytaniami na które odpowiedzieć nie umiały. Zwano ją z przekąsem — pomywaczką.... ale wcale się za to nawet nie gniewała, śmiała się z przezwiska... Wiedząc iż inaczej jak zupełnem poddaniem się i pokorą na pensyi nie utrzyma — Marysia milcząc spełniała co jej kazano, znosiła ucisk, i niesprawiedliwości, a tymczasem uczyła się i uczyła z chciwością wygłodniałej istoty, przed którą pokarm postawiono.
Nie dająca się przytłumić i zakryć wyższość ta biednej Rzepczakównej, nieprzyjemna dla innych towarzyszek, byłaby od dawna spowodowała wygnanie jej z pensyi — gdyby nie — jakeśmy rzekli — okoliczności natury administracyjnej. Piwo i likwory ojca mówiły za nią.
Wszyscy niemal znęcali się nad pomywaczką, może to było powodem zimnej pannie Tekli do zbliżenia się ku niej. Marysia dostąpiwszy tego szczęścia, że się do niej zbliżyła księżniczka, oddała się jej z duszą i ciałem. Serca i umysły ich jakoś się prędko porozumiały. Marysia winna była temu szczęśliwemu wypadkowi, iż — jako przyjaciółka wybranej istoty — trochę względniej była traktowaną.
Śmiano się i dziwowano tej osobliwej przyjaźni, ale pani z Villamarinich — nie chciała się w niczem księżniczce sprzeciwiać. Dozwolono Marysi być przyjaciółką panny Sierocińskiej.