Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zaklęta księżniczka.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

doskonały. Śmierdział myszą jak należy. W restauracyi panował humor najlepszy i obiad przeciągnął się dłużej niż zwykle.
Wysączono jeszcze jedną butelczynę, do której i pan Rzepczak był proszony, temu jednak brwi się marszczyły, wzdychał — stało mu na myśli że ta Maryś tak się w nim kochała.
Już pod wieczór po kawie rozeszli się wszyscy.
Na pensyi też u państwa Filipowiczów, przyniesiona wiadomość, przez profesora o awansie młodzieńca, uczyniła ogromne wrażenie.
Tu, gdy Rabsztyńskiego odprawiono, zaczynało się wyrabiać przekonanie, że też nie koniecznie tam „tak wielkie rzeczy... stoją za panną Teklą.“
— Bo to tak się zdaje zaraz. Imaginacyą sobie uczyniono! księżniczka! nie wiedzieć co! a może się okazać, kto wie jakie pochodzenie, dodawszy do tego, że gdyby rodzice byli... ślubni — to by się taić nie potrzebowali.
Panna Eufrozyna zawsze gdy o tem była mowa dodawała erudycyjną wiadomość, że jeśli rodzice królewskiej były krwi... a mniej ślubni (wyrażała się tak skromnie) dzieci mogły mieć tytuł książęcy nawet. Dowodziła to Ludwikiem XIV.
Po książętach szli hrabiowie, dalej baronowie i... aż do prostych szlachciców, których potomstwo w takim razie, szło w świat bez żadnej kwalifikacyi.
Na co Filipowicz odpowiadał, że tak bywało niegdyś, ale że dziś prawa istniały cale inne.