Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zaklęta księżniczka.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na Eufrozyna i jej pomocnica, obchodziły się z nią z surowością, która dawała do zrozumienia, że przeciw niej miano coś, z czem się tylko objawić nie chciano.
Nawykła do wszystkiego dziewczyna, którą sadzano na ostatniem miejscu, egzaminowano najsurowiej, pędzano nielitościwie, zniosła to z cierpliwością i pokorą pozorną. Pannę Eufrozynę gniewało to najmocniej, że jej do niecierpliwości doprowadzić nie mogła. Pozwalała sobie wiele a bez skutku.
Marysia sama nie chcąc pożegnać pensyi, póki na niej była Tekla, była na wszystko przygotowana. Nauki się kończyły, mogła egzamin zdać gdziekolwiek. Przyjaciołka zaręczyła jej, że jej nie opuści.
Do niedzieli nie zaszło tu nic nowego. Emil przez karteczkę którą odebrał za pośrednictwem Marysi, wiedział o wszystkiem i panna Tekla była uwiadomioną, iż mu kazano być na sumie u Dominikanów.
Chociaż kościół był bardzo oddalony od pensyi, państwo Filipowiczowie od początku pobytu Tekli u nich, zobowiązali się też co dwa tygodnie, posyłać ją na nabożeństwo do tego kościoła. Tylko nieoznaczono żadnej godziny.
W niedzielę właśnie przypadała bytność sieroty u Dominikanów. Borusławski składał fundusz odpowiedni do najęcia dorożki, i zwykle korzystała z tego panna Eufrozyna, lub nawet sama pani, aby się przejechać. W sobotę umawiano się kto miał sierocie towarzyszyć, ale tego dnia, jakby zapomniano o tem, nie było wcale mowy.
Panna Tekla, której szło o bytność właśnie w tę