Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 01.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ko oświadczyć przez swych wysłańców, że był z niego rad i pochwalał zręczne postępowanie.
Witke przybywszy tu pod pozorem stosunków handlowych, przekonał się i z tego co mu Haller mówił i z tego na co patrzył, iż nie wiele mógł przedsiębrać. Wszystko czego miejscowi potrzebowali, dosyć było obficie, mógł tylko pan Zacharjasz to wprowadzić z korzyścią do Polski, do czego sasi byli nawykli, a znaleźć tu nie mogli. Takich zaś niemieckich towarów dla niemców bardzo się liczyło niewiele.
Wedle zapewnienia Hallera, w Warszawie stał handel tak samo. Witkemu o handlowe sprawy nie chodziło, ale ich dla pokrywki istotnego celu potrzebował. Krzątał się więc.
Powoli robiły się znajomości, ale tym nie zwierzając się, pan Zacharjasz korzystał, aby się z krajem obeznawać. Ponieważ nowo obecny król, dopiero pierwszych dni września mógł stanąć pod Krakowem, gdyż wiele przyborów do uświetnienia koronacji potrzebnych z Wiednia ściągać musiał, pozostawało Witkemu dosyć czasu, aby do Warszawy przedsiębrać wycieczkę.
Haller, który dla miasta się podjął sukna szkarłatnego dostarczyć na wysłanie w Rynku szranków, wśród których Kraków nowemu panu, wedle zwyczaju hołd miał składać, potrzebował jeszcze sporo postawów i zamierzał je ściągnąć od swoich wspólników z Warszawy, bo mu za nie we Wrocławiu zbyt drogo się domagano.
Sam on niemal rzucił tę myśl Witkemu, że go z sobą zabrać gotów do nowej stolicy, z której prędko powrócić mieli. Jednego więc dnia z pośpiechem wielkim, pożegnawszy pana stolnika, pozostającego W Krakowie, wyjechali oba i z pomocą znajomości, jakie miał Haller po drodze, prędzej się dostali do Warszawy niż obrachowywali.
Tu krakowski kupiec za swemi poszedł interesa-