Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czytałeś pan ogłoszenie w gazetach!
— Żadnego, bo gazet nie czytam — odparł Murmiński... przepraszam — jednę, ogrodniczą... To mówiąc uśmiechnął się. Ale cóż mnie tyczącego się mogło być w nich.
— Bardzo dla pana ważna wiadomość, przerwała Tola — profesor Kudełka, który kupił książki po zmarłym prałacie Zaklice, znalazł w nich powierzone mu przez nieboszczkę matkę pana... kopertę do niego zaadresowaną. Jest to jéj testament i legat...
— Mojéj matki! powtórzył Teodor — ale ja... matki nie znałem... mógłem ją tylko przeczuwać...
— Prezesowa jako żona ojca waszego i wasza matka podpisała się na tym depozycie.
— Gdzież on jest? u Kudełki? zapytał mimowolnie wzruszony Murmiński.
— Profesor obawiając się jakiéj napaści, przypadku, powierzył go mnie.... Jest tu... wskazała ręką Tola na bielejący dom w Kaliskach... Przyjeżdżaj go pan odebrać.
Baron Opern, który słowa po polsku nie rozumiał, patrzał na żywo rozmawiających i po twarzach ich tylko czytał, domyślał się jakiegoś nadzwyczajnego spotkania.
Doktorowa podjęła mu się to wytłumaczyć.
Teodor stał trąc czoło rękami, jakby się ze snu chciał przebudzić.
— Pan jesteś przyrodnim bratem prezesa! dodała Tola...
— A! pani, zawołał Teodor, to mi najmniéj czyni honoru i przyjemności, lecz jestem synem zacnéj, dobréj, świętéj kobiety, która dla mnie ucierpiała wiele, i dla któréj pamięci — ciężar tego spadku przyjąć jestem obowiązany.
— Kochany baronie — rzekł po niemiecku zwracając się ku niemu i wyciągając doń rękę — bardzo się lękam, żebyś nie stracił ogrodnika, ale przyjaciela wdzięcznego nie stracisz we mnie nigdy!
Musiano znów Opernowi tłumaczyć całą tę zawikłaną historję.