Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A widzisz Tolo kochana, przerwała śmiejąc się doktorowa, że czasem natrętną i ciekawą jak ja być — na coś się przydać może... Lecz czyż podobna panie Teodorze, abyś patrząc ztąd co dzień na dwór w Kalisku, nie spytał o to, do kogo on należy i nie wiedział o Toli, a jeśliś wiedział o niéj...
Teodor z wyrazem szczerości położył rękę na piersiach.
— Trudno temu uwierzyć — zawołał, ale ja o tém nie wiedziałem. — Winą moją, żem nie przeczuł. — Mówiono mi zawsze o dzierżawcy majątku nigdy o dziedziczce, bo w ogóle nie dopytywałem o nic, chciałem się zamknąć cały w tym ogrodzie i żyć nim i dla niego, a o całym świecie zapomnieć...
— Panie Teodorze — odezwała się Tola — profesor Kudełka znalazłszy w brewiarzu kopertę na całą noc przyleciał do mnie, tak się lękał o nią... teraz ja bać się będę jeśli pan jéj dziś jeszcze nie weźmiesz odemnie. Prezes z ogłoszenia w gazecie wie o niéj — może się domyśleć u kogo jest złożoną... a ja... boję się prezesa.
— Ja się go dziś nie lękam! zawołał Murmiński — pamięć matki każe mi się starać o odzyskanie należnego w świecie stanowiska. Ojciec... którego może wynajdę.
Doktorowa z Tola spojrzały tylko po sobie, ale w téj chwili nie chciały mu jeszcze powiedzieć o ojcu.
— Będziesz pan dziś u mnie! dodała Tola. Teodor się skłonił. — Będę pani...
— Jedźmy więc — zawołała — ogród już nas nie zajmuje — choć doprawdy bardzo ładny. Lecz zkąd — że panu ta ogrodów miłość?
— A! pani, coś w życiu kochać trzeba, lub umrzeć — rzekł Teodor — wybrałem kwiatki, bo one ciągle i życie i śmierć i los nasz przypominają, a są najwdzięczniejszą istotą w całém stworzeniu.
— Mnie się zdaje, że przez kwiatki pan się powoli i z ludźmi pogodzisz — dodała doktorowa.
Rozmawiając tak doszli do dziedzińca. Baron Opern zapraszał na podwieczorek, ale odmówić mu