Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
75

sknotą. Na progu utraciwszy wszystko żywe, karmił się wspomnieniami, żył w świecie umarłych.
Z szerszego widnokręgu polskiego rzadko dochodziły go wieści, które przyjmował obojętnie, czekając jednéj, ostatniéj — dzwonu na trwogę. Wielki ów dzwon wieżowy milczał..
Od Skały rzadko téż przyszła wiadomość — czasem chyba Krzywaczyński coś zagadkowego napisał, jakby martwić nie chciał, a pocieszyć nie miał czém..
Stał się tedy z musu, z powinności, z niemożności zrobienia czém inném — rolnikiem. A oddawszy się roli, trudowi koło niéj i życiu prostemu, na którego utrzymanie ledwie tyle potrzebował co parobek, niewiedząc sam jak w prędce przysporzył majętności i znalazł się prawie bogatym z tego grosza, który był wyniósł odrzekając się ojcowizny.
Grosz ten pobłogosławiony z niebios, rósł jakby czarodziejsko w rękach..
W chwili, gdy się czteroletni sejm rozpoczynał, Karol niemyśląc wcale o zbogaceniu się, najmniéj troszcząc się o to, został niemal z musu, na usilne prośby Krzywaczyńskiego, który mają-