Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
76

tku chciał się pozbyć — dziedzicem Sarnowa. Majętność ta, dzięki jego staraniom, z najlichszéj stała się kwitnącą; ludność wzrosła, założono na trzebieżach parę nowych folwarków, pokopano rowy, osuszono łąki, uporządkowano lasy — dwór wyglądał weseléj, stado i konie liczyły się do najpiękniejszych na Wołyniu, który przecie obñtował w stadniny.
Karol zamknięty, zawsze trwał w postanowieniu unikania ludzi, świata i zawarcia jakichkolwiek stosunków mogących związać przyszłość; chciał być wolnym na każde zawołanie, a ufał że Polska nie zniesie teraźniejszego bytu swojego i o dawna swobodę się upomni. —
W tém oczekiwaniu czegoś nieokreślonego trwał nieporuszony, niedając się ani powołać do urzędu, ani zmusić, jak wielu chciało — do ożenienia — patrząc na Saracenkę wiszącą na ścianie, odpowiadał z uśmiechem. — To żona moja, innéj mieć nie będę — téj przysiągłem...


Chociaż podkomorzy Krzywaczyński w każdym liśćie swoim coś o Skale donieść czuł się w obowiązku... starodawnym sposobem umiał tak