Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
71

Wśród tego zamętu, który zdaje się embryonem nowego świata polskiego, król pozostaje zawsze, czém był od początku; istotą obudzającą litość swą słabością, miotaną, gdzie wiatr powieje, nie pewną nigdy, co począć, rzucająca się na wsze strony, usiłująca przejednać wszystko, a nie zaspokajającą — nikogo. Straszny dramat tego wdowiego życia dokonywa się pod nieubłaganym losu naciskiem. —
W chwilach pokoju król rośnie na Augusta, na Ludwika, na złotego monarchę złocistego wieku literatury — w godzinach zawikłań spada na Sardanapala teatralnego, szychowego, bez uczucia godności, bez odwagi i siły do ofiary.
I żyć nie umie i umrzeć nie chce — Moskwa acz zrazu nieco zręczniéj i skryciéj — pozostaje na swém stanowisku zwierza zaczajonego na pastwę.. którą postanowiła pochłonąć. Wszystkie środki są dla niéj dobre. Wszyscy ludzie w jéj rękach obracają się na narzędzia bezduszne równie gwałtowny Repnin, jak słodkawy Sievers. Zmuszona do podziału, odgadnięta, schwycona za słowo — podzieliwszy się tém, co sama chwycić mogła.. widzi błąd popełniony, ale i fatalność