Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/376

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
376

Miesiąc nie upłynął, a z tysiąca ludzi batalionu Wodzinskiego zostało — ośmdziesięciu. —
Samo wrażenie, jakie wywierała śmierć, przyczyniało się do szerzenia klęski, nikt nie był pewien dnia,.. przebudzenia po śnie nocy.. jutra.. Dreszcz i gorączka porywały śpiącego, o świcie był już nad grobem.. Żaden znak nie poprzedzał tego piorunu, nic go nie zwiastowało i nic ustrzedz nie mogło. Jak czarny kir postrach grozą oblókł pozostałych rozbitków — wszyscy czekali już tylko śmierci...


W takim stanie znajdowali się ci, którzy w Cap Français wylądowali, nie lepiéj szczęściło się dwom innym batalionom. Drugiemu dowodził starszy Bolesta.
Część jego zostawiono na załodze w Môle St. Nicolas, na stanowisku ważném, bo środkowém, panującém posiadłościom francuzkim. Reszta przyłączoną została tak samo, jak pierwszy batalion do czarnéj dywizyi jenerała Dessalines. Wyprawiono ich z pośpiechem wielkim na Gonayves.
Zdrada wsządzie już zarówno była uknuta,