Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
279

Oni walczą... bo Polska nie zginęła, by nie zginęła Polska! oni walczą, by dać świadectwo jéj życia. — Nieprzyjaciele włożyli w usta omdlewającemu pod Maciejowicami Kościuszce radośne dla siebie — Finis Poloniae... za sztandarami Francyi zwycięzkiéj, leci nasz orzeł okrwawiony z hasłem, co kłam zadaje śmierci...

Polska nie zginęła!

Żyje ona wygnanką na tułactwie, a głos ten, co nie śmie ozwać się na polskiéj ziemi, żelazne łańcuchami spięte rozbił granice i w niebiosach na trwogę bije:

Jeszcze Polska nie zginęła!

Na sto zamków zaryglowano dzieci polskie, ostawiono rubieże, duch granicy nie przeleci, słowo nie przejdzie warownych wrot... a wicher i burze przyniosły piosenkę na pociechę biednym... i z końca w koniec staréj Polski brzmi po cichu po pałacach, po chatach, na zagonie i cmentarzu... Nie zginęła...
Próżno dławią tych, co ją nucą, śpiewają w grobach umarli, przynoszą ją niemowlęta ze snów przedświata... wtórują jéj ruiny... a kat wścieka się bezsilny...
Orły lecą górą, pieśń brzmi!