Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
276

nadaje im nowe znaczenie, nie będą osamotnione na łasce obcych...
Wojsko polskie i sejm polski!! to już tak, jak Polska cała... cały naród zwróci na nie oczy, skupi się posłuszny, i na pierwsze skinienie rzuci się, by kruszyć jarzmo niewoli.
Wybicki, Barss, Prozor, Wojczyński, Kochanowski... zelektryzowani tą myślą, poruszają się, dzielą pracą, biegną; wysłańcy spieszą do kraju, aby w nim sił zaczerpnąć...
Ale tu powtarza się właściwe naszym losom rozwiązanie... narady odbywały się głośno, powiernikami byli niemal chłopcy uliczni, zaufanie nasze nie znało granic... wieść o wysłańcach do Polski wyprzedza ich... na granicy czekają zaczajone straże... biedne ofiary idą pokutować po twierdzach, na wygnaniu, a osnute plany wpadają w zastawione sidła...
Na granicach Polski czekano już przybycia zapowiedzianych głośno ludzi, których imiona zapisane były wprzódy u policyi cudzych, nim się o nich kraj dowiedział.
W pałacu Serbelloni (Bussa) u Porta Orientale, którego portyk i facyata, wspaniałe dzieło Cantoniego, zwracają oczy szerokiemi rozmiary,