Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
275

kilka, wycieńczają i żywią, upór nasz równa się obojętności Francyi.
Tę drogę poświęceń daremnych wyściełamy całą grobami mężnych żołnierzy — zapłaconych gałązką wawrzynu i — zapomnieniem.
Już po zawodzie, doznanym przez zawarcie traktatu w Leoben, przybywają nowe siły, Białowiejski prowadzi tysiąc ludzi, legie organizują się na nowo...
Obok idei stworzenia siły zbrojnéj polskiéj za granicą, rodzi się druga dopełniająca ją, wskrzeszenia sejmu i władzy prawodawczéj; Polskę całą chcą na obcéj zgotować ziemi. Myśl tę kilka poczciwych serc, a zapalonych głów, przyjmuje z uniesieniem...
W pierwszéj chwili nikt nie widzi niepodobieństwa wyniesienia ojczyzny u podeszew obówia... Ojczyzny, ojczyzny im potrzeba, gorącemi sercami chcą ją odrodzić wśród obcych... Niech się zbiorą tu pod opieką sztandarów sejmu szczątki... niech w Medyolanie zasiądą na radę rozbitki izb, reprezentanci narodu... a siła ta trwogą napełni tych, co rozszarpali Polskę.
Myśl ta odżywia zamarłe legionów życie,