Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
248

przysięgano że Francya pomści się za Polskę, że ją odbuduje i wskrzesi, że orły Rzeczypospolitéj owdowiałego orła naszego zawiodą w tryumfie nad Wisłę.
Pluta przybył w dosyć liczném towarzystwie, ale dwóch z niego znużonych zachorowało śmiertelnie... inni ledwie się dowlokłszy rozproszyli.... Został więc sam z nieodproszonym Stachem, którego wlec musiał z sobą, bo mu się ze łzami w oczach prosił i modlił do Francyi, wczoraj przeklętéj, dziś pożądanéj. Dolegające rany stare zmusiły Plutę wstrzymać się dla wypoczynku w Paryżu; jeszcze po uwolnieniu z jarzma terroryzmu, szalejącego i bawiącego się przy odgłosie tryumfów wojsk rzeczypospolitéj.
W kilka dni po przyjeździe do stolicy Stach, który poszedł odwiedzić krewnych swéj pierwszéj żony, powrócił w dobrym humorze... prawdę rzekłszy aż do zbytku wesołym; wyprosił się zaraz powtórnie i znowu i jeszcze... znikł aż na ostatku zwlókł się z dosyć żałosną miną przyznając, że nie czuje się dosyć silnym, aby nową i ciężką przedsiębrać kampanją, ale że myśli zostać w Paryżu i... ledwie wykrztusił biedny! ożenić się raz jeszcze, probując szczęścia.