Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
245

Tak naówczas Tremo podróżując dla sprawy legionów, które jego żarliwość stworzyła w myśl powszechną, musiał się przezywać Rejmontem i nie raz lokajską przywdziać liberyą, tak Ogiński zmieniał nazwiska, mianując się Dzieduszyckim, Riedel’em i nie wiem wielu imionami pożyczanemi, starając się przekształcić twarz, którą listy gończe po Galicyi ścigały. Wśród owego zaprzątnienia wojną, niebezpieczeństwy przy dosyć jeszcze dobrodusznéj policyi, którą lada czém ująć było można i lada pozorem pokonać... wygnańcy ci w większéj części uchodzili szczęśliwie, choć z twarzy ich baczniejsze oko mogło od razu wyczytać, czém byli... Pasport bohaterstwa, i poświęcenia mieli w oczach i na licu; nie jedząc, nie pijąc, nie śpiąc, nie czując chłodu, nie słysząc wrzawy, co ich otaczała, szli niezmordowani, lekceważąc wszystko w tém rozgorzeniu namiętności, które nic czuć nie daje nad wielki cel... u drogi końca.
Razem z innymi pod panowaniem uczucia, którém odżywał, szedł Karol Pluta — w gronie dobrych towarzyszów, wczoraj poznanych, jutro już przyjaciół serdecznych, tak wielka miłość wszystkie spajała serca. W drodze... dzielono