Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
234

— Dla tego, że tam gdzie wojsko organizować, sztyftować, z niczego tworzyć przyjdzie, ty mój młodzieńcze nie zdałbyś się na nic, a ja stary żołnierz... jestem potrzebny... Tadeuszowi łza dziecinna zakręciła się w oku, ruszył ramionami, zamilkł, ale czuć było, że się przekonać jeszcze nie dał.
— Zostawiam ciebie pod rozkazami starszyzny województwa, która rozporządzi, co masz do czynienia, dodał Karol powoli. Zgłosisz się do Leszczyńskiego i Grzymały, jeśli oni cię pierwsi nie wezwą... ale z nazwiskami, mój Tadziu! pamiętaj... ostrożnie! to co ci powierzam jest tajemnicą najwięszéj wagi, rachuję na twą dojrzałość.
Tadzia to nieco ułagodziło.., przyszedł stryja uścisnąć.
— O mój dobry kochany opiekunie, zawołał; na jakąż ty mię wystawiasz próbę!
— Służyć ojczyźnie, kochany Tadziu, nie każdy umie, choćby nie jeden pragnął. Żadna to sztuka porwać się samopas i zrobić to, co człowiekowi do smaku i do serca przypada... prawdziwe poświęcenie jest pokorne i ciche, wytrwałe, nie szuka ono zaspokojenia fantazyi, ale karne i posłuszne stawi się pod rozkazy starszy-