Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
235

zny. Rozumiem bardzo dobrze, dodał, iżby ci przyjemniejszym być mogło pójść się rąbać — ale jeśli tu użyteczniéjszym podwójnie być możesz; obu matkom twoim? jeśli tu nie jeden ale dwa razem równie wielkie spełnisz obowiązki?
Tadeusz spoważniał.
— Słuchaj stryju — a jeśli się oni do mnie nie zgłoszą?
— Ty zgłosisz się do nich, rzekł Karol.... Ja także do starszyzny należę, i nie jako stryj, ale jako naczelnik rozkazuję ci trwać na tem stanowisku... daję ci słowo na to... uroczyste, że gdy na naszéj ziemi bić się przyjdzie, wstrzymywać cię nie będę...
Tadzio porwał jego rękę i począł ją całować....
— Naówczas, — dorzucił Karol, ja już pewnie inwalid złożę w twoje młode dłonie Saracenkę starą z błogosławieństwem... pocałuję cię w czoło... i powiem jak mówili starzy nasi:
Usque ad finem!