Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
221

w prędcę ułożeniem aktu konfederacyi, natychmiast podpisanego przez przytomnych obywateli ziemi krakowskiéj.
Wiedzieli oni dobrze wszyscy, że życie i mienie stawią — związując się pod czujném okiem zaboru, jako obywatele rzeczypospolitéj ku jéj obronie, nikt przecież z siebie nie odmówił ofiary.
— Mościpanowie a bracia, rzekł nakoniec Dzieduszycki — wielu poszalało z rozpaczy, — wielu sobie popodrzynało gardła, wielu — jak Wojewoda Sieradzki (Walewski) woła dziś, pijąc na zalanie pamięci — Panie Boże, nie daruję ci, że tak Polskę prześladujesz! — ale to wszystko — nic potém.. Rzecz to nie męzka rozpaczać, śmiercią ojczyznie nie dopomożemy, proces z Panem Bogiem daremny... trzeba czynów! trzeba pracy! trzeba ofiary! Bądźmy do nich wszyscy gotowi a ojczyzna wstanie z mogiły!
— Do ostatniéj krwi kropli i do ostatniego grosza.. gotowiśmy! zawołał Grzymała...
Podpomogli mu inni. —
Karol ze łzą w oku akt konfederacyi podpisał, jako stary ziemianin krakowski, ale rzuciwszy pióro, odezwał się do Grzymały: — -
— Wszystko to dobrze mości dobrodzieju,