Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
145

Kościuszko i Wodzicki przysięgli narodowi, naród przysiągł sam sobie, iż ojczyzny do ostatniéj kropli krwi bronić będzie. Umrzeć lub zwyciężyć! wołano w rynku, a radość była wielka w ludzie, a strach opanował garstkę trwożliwych..
Z rynku jenerał Kościuszko szedł na ratusz i począł obrońca swobody amerykańskiéj od słów:
— Mości panowie, w obronie ojczyzny równość u mnie popłaca... dla tego żyd, chłop, szlachcic, ksiądz, mieszczanin w równym są u mnie szacunku...
Cały Kościuszko maluje się w tych wyrazach — i cały przebieg czasu, dzielący Bar od Krakowa...
W nich się mieści duch powstania, one są jego hasłem, tłumacza po tém postępowanie Kościuszki, uwielbienie jednych, niechęć drugich, wiarę, jaką w nim miano i nieufność, jaką skrycie obudzał w pewnych ludziach..
Dla wrogów były one już jakobinizmu dowodem — dla poczciwych wtórowały tylko wielkiéj ustawie majowéj..
Lecz — mówmy prawdę, ani do téj ustawy, ani do tych wyrazów, z będących wyznaniem wiary młodéj Polski cały jeszcze naród nie dorósł...

`