Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
146

W kilku piersiach poczciwych rozwinął się ten kwiat wiosenny, ogół potrzebował do niego rozwinąć się, skrzepnąć, dojrzewać. —
Zdawało się, że miłość ojczyzny dojrzałość przyspieszyć potrafi...
Wyrazy te wszakże zrodziły Głowackich, Berków, siermiężne pułki Kosynijerów.. Kilińskiego, Morawskiego.. tylu innych!
W ślad za Kościuszki odezwą zabrzmiała owa pieśń..

Dalej chłopcy, daléj żywo...
Otwiera się dla nas żniwo...

którą dopiero inna, późniejsza stawszy się hasłem narodu.. w pamięci wnuków zatarła.


Wieść o akcie powstania narodowego ogłoszonym w Krakowie, mimo straży dobiegła do Warszawy.. I tu nie panowie i szlachta sama, ale z Działyńskim razem Kiliński, Kapostas, Meyer, Sierakowski... pierwsi rozbudzili lud i mężném sercem postanowili dobijać się wolności. —
Już w początkach, gdy się ruch umysłów zburzonych objawiać począł, a serca nabrzmiewały zemstą — Igelstrom poczuł się za słabym,