Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
144

mogło...Niegdyś tyle szczęścia nie mieli.
Zdawało się już, iż niedole Polski się skończyły, że inne a świetniejsze czeka ją przeznaczenie... Wiodło się po myśli w krakowskiem, na Litwie... wszędzie — serca otwierały nadziei nie przewidując tragicznego końca...
Dnia 24 Marca obudził się Kraków, niespodzianie dowiadując, że w rynku pod Sukiennicami u ratusza stało wojsko polskie.. przysięgając za ojczyznę walczyć i zginąć... Kościuszko i Wodzicki byli na jego czele...
Dniem przedtém, jakby ostrzeżeni Moskale wynieśli się z miasta, a dowódzca ich Łykoszyn zabrał, uchodząc do ostatnich swych rupieci...
Gniewało to Wodzickiego, że mu zawczasu nie oznajmiono, ale nikt o zamiarze tego wycofania się nie wiedział.
Mieszczaństwo, szczególniéj starszyzna mało było wtajemniczone w sprawę, lecz całém sercem się jéj oddało. Panowie Radni tylko przelękli się z razu trochę, gdy ich powołano do ratusza, i jakby ze snu zbudzono, zapraszając do przysięgi i podpisów.
Młodzież przecie już tego rana wystąpiła w barwach i godłach narodowych.