Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
113

drogę przed sobą. Brygada Słomińskiego stoi gdzieś między Żytomierzem a Kijowem — a mnie ją tu w Krakowskie przywieść potrzeba, mimo porozstawianych pułków moskiewskich na drodze.
Ruszysz do Kopcia i dasz mu stanowczy ordynans, bądź co bądź niech się przerzyna przez Moskali i zdąża nad Bug, gdzie już swoich zastanie.. Z niemi razem pociągną do głównego obozu.. dowiedzą się gdzie on naówczas będzie. Kopeć wie już o wszystkiem i pewnie się do tego sposobi. — Zawieź mu odemnie pozdrowienie braterskie i obyście z nim razem cało wrócili!!
Pluta chciał coś odpowiedzieć, żal mu było opuszczać Kościuszkę, przedzierać się znowu posłańcem, kiedy już rycerzem być pragnął.. ale rozkaz wodza.. ale ważność sprawy! Zamilkł.
Kościuszko postrzegł smutek na jego czole. — Co ci jest? spytał.
— Jenerale, otwarcie rzekł Pluta.. ruszę dziś jeszcze jeśli rozkażesz, ale wyznaję, ża wolałbym milszy obowiązek dzielenia z tobą niebezpieczeństwa..
— Kochany towarzyszu, odezwał się Kościuszko — wszędzie byś mi się przydał to pewna.. ale ja tu, do roboty znajdę prędzéj ludzi, a tam do