Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
316

Kościuszko spuścił oczy, zdawał się nieco zmięszany.
— Ja — rzekł po chwili rumieniąc się, przyszedłem tu z myślą nabycia wprawy wojennéj, nauki, dla zahartowania się w ciężkim boju, abym gotów był służyć ojczyznie gdy zawoła... Mam to przeczucie, że bój nieskończony, sprawa nierozstrzygnięta, że przepłynę atlantyk, i —
Pułaski rozrzewniony wstał i natchniony proroczo, ręce położył na jego ramionach..
— Tak, rzekł podnosząc oczy w górę, jakby w niebiosach chciał czytać — tobie daném będzie walczyć za matkę.. ale nie mnie już! nie mnie! Marek wydał wyrok.. ja tu kości położę..
— Bóg tylko jeden wie przyszłość, przerwał Kościuszko. — Samiście opowiadali mi, że X. Marek w początkach wróżył zwycięztwa.. a na ostatku.. same klęski..
— Tak! ale wiesz co mi powiedział w Częstochowie.. Słowa są wielkie dziwne, a dusza z któréj wyszły, święta.. Gdym mu przypomniał pierwsze jego proroctwa, rzekł mi. — Tak! prorokowałem zwycięztwa.. ale wy grzechami swemi zadaliście kłam proroctwu i miłosierdzie złamali-