Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
278

— No! zakończył weseléj — bądźmy dobremi przyjaciołmi, niech was nie zraża, com mówił o niechęci dla cudzoziemców... Bywają różni. W wojnie takiéj jak nasza szkodliwi są ludzie, na których cięży skaza najmniejsza... Żołnierz swobody winien być czystym... rzekłbym, świętym! Cóz dopiero dowódzca!
Tak mówiąc, wstał wódz, i powoli rozmawiając, poszli ku obozowi, a szałasowi mało co nad inne pokaźniejszemu Washingtona.


W taki sposób, po owém szczęśliwém spotkaniu, los Pułaskiego i jego towarzyszów został rozstrzygnięty i łatwiéj i prędzéj niż on sam i Lafayette mógł się spodziewać, listy Franklina wiele téż do tego pomogły.
Lafayette, jakeśmy mówili, dotąd także oczekiwał na potwierdzenie nominacyi swéj przez kongres w Filadelfii.
Ten początek na pozór pomyślny, gdyż reszta przybyszów z pięknéj Ludwiki została odprawioną z niczém, a Girod ledwie wielkiemi narzekaniami wyrobił sobie mały datek na podróż — nie łudził wcale Pułaskiego, który z powierz-